Odpuść sobie trochę

Jeżeli masz poczucie, że ciągle musisz do czegoś dążyć, ponieważ tak trzeba, albo wciąż zastanawiasz się, do czego tak naprawdę masz dążyć, jakie są Twoje życiowe cele do spełnienia – to zapraszam Cię do dzisiejszego wpisu 🙂 Być może ten wpis jest właśnie dla Ciebie 🙂
Dziś chciałabym zachęcić Cię do tego, abyś sobie troszeczkę odpuściła/odpuścił.
Co to znaczy: odpuścić sobie?
Przez odpuszczenie sobie mam na myśli danie sobie świętego spokoju 🙂 Pomyśl, jakby to było, gdybyś dała/dał na chwilę święty spokój swojej najbliższej osobie, i zrób to samo dla siebie. Mam tutaj na myśli to, aby przestać siebie naciskać, przyciskać, dociskać.
Nie musisz ciągle do czegoś dążyć, zawsze dawać z siebie 120%, i ciągle wyznaczać sobie coraz to większe cele, aby być wartościową osobą. Wartościową osobą jesteś już teraz, koniec kropka.
Wyznaczanie sobie celów i dążenie do czegoś ma służyć Tobie, na przykład w tym aby stać się tą osobą, którą chcesz się stać, i osiągnąć to, co chcesz osiągnąć. Ale nie ma to nic wspólnego z Twoją wartością jako człowieka.
Możesz (i masz prawo) pomiędzy tymi celami (albo nawet w trakcie) zrobić sobie przerwę, krótszą lub dłuższą.
Czy to nie jest brak ambicji?
Od razu nasuwa mi się taka myśl, że przez niektóre osoby zostanie to odebrane jako brak ambicji. No cóż. Moim zdaniem ambicja nie wyklucza odpuszczenia sobie. Można być ambitnym, dążyć do czegoś większego, wyznaczać sobie cele i je osiągać, a jednocześnie przy tym dawać sobie czas na odpoczynek, na relaks, na nicnierobienie. Moim zdaniem to nie brak ambicji, tylko balans.
Chciałabym w tym miejscu opowiedzieć Ci trochę mojej historii 🙂
Odkąd pamiętam – działałam. Działanie było moim sposobem na życie. Jak było mi źle w firmie, w której pracowałam, to nie miałam skrupułów aby tę firmę zmienić. Jak coś się psuło, to działałam, aby to naprawić. Wiecznie miałam jakiś plan, jakąś wizję, do których dążyłam. Były w moim otoczeniu osoby, które pytały mnie, jak ja to robię, że się nie boję. No nie bałam się, bo było to dla mnie naturalne: ciągle w ruchu, ciągle w zmianie, ciągle w działaniu.
Często, aby coś udowodnić, sobie lub innym.
Dopiero kiedy sobie odpuściłam, i przestałam działać, przyszedł upragniony spokój. Nie wtedy (jak mi się wcześniej wydawało) jak już osiągnęłam wszystko to, co chciałam, ale wtedy, kiedy dałam sobie przyzwolenie na to, aby sobie trochę odpuścić.
Więcej o tej historii pisałam w tym wpisie.

Warto sobie trochę odpuścić
Wierzę, że warto sobie trochę odpuścić, ponieważ to wtedy łapiemy oddech, i być może dopiero wtedy puzzle w naszej głowie zaczynają się układać. Kiedy zwolnimy, i odetchniemy, i przestaniemy w kółko zadawać sobie pytania: “Jaka praca przyniesie mi satysfakcję?”, “Czego ja właściwie chcę od życia?”, “Co jeszcze mogę zmienić?”, to być może odpowiedzi na te pytania same pojawią się w naszej głowie. Jak wtedy, kiedy najlepsze pomysły wpadają nam do głowy w najmniej oczekiwanych momentach: pod prysznicem, po przebudzeniu, podczas relaksującej kąpieli, czy podczas spaceru.
Kreatywność pojawia się wtedy, kiedy mamy czystą głowę od wiecznych pytań i wiecznego planowania 🙂 A najlepsze odpowiedzi przychodzą wtedy, kiedy nie myślimy ciągle o pytaniach 🙂
Dlatego, jeżeli w kółko zadajesz sobie pytania: “Co jeszcze mogę zrobić?”, “Jak mam znaleźć swoją misję?’, “Skąd mam wiedzieć, czego chcę?”, albo jeżeli myślisz, że jeszcze tylko dokończysz ten jeden projekt, i wtedy to już na pewno będziesz szczęśliwą osobą, wtedy to już Ci “wystarczy”, to może warto sobie trochę odpuścić. Nic Ci nie ucieknie, możesz dać sobie oddech 🙂
Trzymam za Ciebie kciuki 🙂
Pięknego dnia!
Ola 💛